Francuz ubiegający się o pobyt stały oblał w Quebecu egzamin z języka francuskiego
Można być Francuzem bądź Brytyjczykiem, Irlandczykiem czy Australijczykiem, a ubiegając się w Kanadzie o pobyt stały można oblać egzamin z języka ojczystego – jednego z dwóch obowiązujących w kraju oficjalnych języków: angielskiego bądź francuskiego.
Paranoja, która ma miejsce, to fakt, że polityka, a nie pracodawca lub lokalne „usadowienie” decyduje czy dany chętny na imigranta do Kanady zostanie w Kanadzie czy nie. Ekonomia Kanady niezależnie od czasów, aby móc się rozwijać, zawsze potrzebowała i bazowała na sporej ilości i ciągłym dopływie nowych imigrantów. Obecnie to nie realia życiowe ani prawdziwe potrzeby lokalnej ekonomii bądź społeczności etnicznej decydują o tym kto otrzyma „kanadyjskie papiery” a kto nie.
Przypadek Francuza, nowoprzybyłego imigranta w Kanadzie, który nie zdał egzaminu z języka francuskiego w Quebecu, jest ewidentnym przykładem tej paranoi.
„Skoro ja go oblałem jako Francuz to tym bardziej rozumiem jak ktoś kto jest Meksykaninem i nie mówi po francusku może go oblać” – powiedział Yohan Flaman, truck driver.
Jeśli ktoś z Francji może oblać egzamin z francuskiego dla imigrantów w Quebecu, to jak ciężko musi być zdać taki egzamin komuś kto nie jest frankofonem?
Yohan Flaman, 39-letni kierowca trucka z Limoges we Francji, przybył do Quebecu w 2018 roku w ramach programu Quebec Experience Program. Po francusku mówił całe swoje życie, poza epizodami z językiem angielskim w czasach szkoły oraz jazdy truckami na długich dystansach po Stanach Zjednoczonych.
Flaman zdał egzamin na zawodowe prawo jazdy dla kierowcy w Quebecu – całkowicie po francusku.
Quebec Experience Program kieruje na przyspieszoną ścieżkę do pobytu stałego zagranicznych studentów jak i pracowników z ustabilizowaną już sytuacją życiową w prowincji Quebec.
Flaman powiedział, że zgadza się z założeniem tezy, iż powinno wymagać się od imigrantów, aby udowodnili, że znają język francuski. Jednak nie uważa, że egzamin powinien być tak trudny dla urodzonego Francuza, żeby miał on problemy w jego zdawaniu. Podczas egzaminu zaskoczyła go część ustna, która obejmowała analizę nagranej rozmowy z różnych punktów widzenia, w tym jej treści politycznej.
„Wszyscy jesteśmy ludźmi. Mamy różne poziomy koncentracji. Każdy może popełnić błąd” – powiedział.
Uważa również, że opóźnienia w uzyskaniu pobytu stałego są niedopuszczalnie długie.
W lipcu podszedł kolejny raz do egzaminu i tym razem go zdał, ale wciąż czeka na certyfikat selekcyjny.
Ten przypadek to kropla w morzu sytuacji jakie mają miejsce we wszystkich prowincjach i zdawalnością jednego z dwóch kanadyjskich języków: angielskiego lub francuskiego.